Świat sportów motorowych dotknęła tragiczna wiadomość. Podczas próby pobicia światowego rekordu prędkości naziemnej zginął 60-letni kierowca wyścigowy Chris Raschke. Do wypadku doszło na legendarnych Bonneville Salt Flats w amerykańskim stanie Utah, gdzie odbywało się prestiżowe wydarzenie „SpeedWeek”. Jak podaje portal People, kierowca osiągnął prędkość prawie 450 kilometrów na godzinę, po czym stracił kontrolę nad pojazdem.
Fatalna próba rekordu
Do incydentu doszło w niedzielę, 3 sierpnia, około godziny 15:03 czasu lokalnego. Raschke próbował pobić rekord prędkości, gdy na odcinku około 4 kilometrów od startu stracił panowanie nad swoim specjalnie zmodyfikowanym pojazdem. Pomimo natychmiastowej interwencji medycznej, zmarł na miejscu od poniesionych obrażeń.
Reakcje organizatorów i zespołu
Organizator wydarzenia, Southern California Timing Association (SCTA), natychmiast po wypadku wydał oświadczenie, w którym potwierdził tragiczne zdarzenie i ogłosił wszczęcie dochodzenia w sprawie przyczyn wypadku.
Dyrektor wyścigów Keith Pedersen podkreślił, że Raschke był ważnym członkiem społeczności: 'To dla nas wszystkich olbrzymia strata. Nie chodziło tylko o wyścigi, ale o prawdziwe przyjaźnie i zaufanie między kierowcami.’
SpeedWeek i jego historia
Legendarne miejsce rekordów
Bonneville Salt Flats od dziesięcioleci uznawane są za Mekkę rekordów prędkości. Ta naturalna powierzchnia soli zapewnia idealne warunki do prób bicia rekordów prędkości.
Środki bezpieczeństwa
Mimo rygorystycznych protokołów bezpieczeństwa i bogatego doświadczenia organizatorów, próba bicia rekordów prędkości pozostaje niezwykle niebezpieczną dyscypliną.
Wspomnienie o kierowcy
Zespół Speed Demon 715, dla którego jeździł Raschke, poprosił fanów i opinię publiczną o uszanowanie prywatności rodziny i przyjaciół zmarłego. 'Jesteśmy głęboko zasmuceni tą stratą. Chris był nie tylko wybitnym kierowcą, ale przede wszystkim wspaniałym człowiekiem,’ – napisali w oficjalnym oświadczeniu na portalach społecznościowych.