Tajlandia, która w ciągu ostatnich trzech lat stała się azjatyckim Amsterdamem, radykalnie zmienia swoje stanowisko wobec konopi. Kraj, w którym jeszcze niedawno marihuanę można było kupić na każdym rogu, a turyści mogli ją swobodnie spożywać, wprowadza drastyczne ograniczenia. Ten krok oznacza koniec ery swobodnej sprzedaży i konsumpcji konopi w popularnym miejscu wypoczynku. Jak informuje portal Bild.de, zmiana następuje zaledwie trzy lata po historycznej dekryminalizacji.
Surowe zastosowanie medyczne zastępuje wolną sprzedaż
Nowe prawodawstwo ponownie klasyfikuje marihuanę jako narkotyk. Jej użycie będzie ograniczone wyłącznie do celów medycznych, a warunki uzyskania recepty lekarskiej zostały znacznie zaostrzone. Według oświadczenia tajskiego Ministerstwa Zdrowia, lista diagnoz, dla których można przepisać marihuanę, została zredukowana z piętnastu do pięciu.
Wśród zatwierdzonych diagnoz są:
- Przewlekła bezsenność
- Przewlekłe bóle
- Migrena
- Choroba Parkinsona
- Anoreksja
Dramatyczny wpływ na sektor biznesowy
Dla około 18 000 punktów sprzedaży produktów konopnych nowe przepisy stanowią zagrożenie egzystencjalne. Sklepy muszą do listopada 2025 roku przekształcić się w kliniki medyczne, co wiąże się z zatrudnieniem wykwalifikowanych lekarzy i uzyskaniem specjalnych licencji. Eksperci przewidują, że większość mniejszych firm nie przetrwa tej zmiany.
Konsekwencje ekonomiczne
Sektor, który osiągał roczne obroty w wysokości około 1,2 miliarda dolarów, czeka dramatyczny spadek. Zakaz reklamy i sprzedaży online jeszcze bardziej utrudnia sytuację przedsiębiorców. Lokale nastawione na turystów tracą swoje główne źródło dochodów.
Tło polityczne i reakcje społeczne
Za zmianą stoi nowa partia rządząca Pheu Thai, która już w kampanii wyborczej obiecywała zaostrzenie przepisów. Aktywiści ostrzegają przed powrotem czarnego rynku, jednak badania pokazują, że większość Tajlandczyków popiera powrót do bardziej restrykcyjnej polityki.
Naruszenie nowych przepisów podlega karze do roku więzienia lub grzywnie w wysokości 20 000 bahtów. Te surowe sankcje mają zniechęcić zwłaszcza turystów do nielegalnej konsumpcji.