Tragiczna śmierć spotkała mężczyznę pracującego na terenie wycinki w Malezji, gdzie stał się ofiarą ataku dzikich słoni. Incydent miał miejsce w dwóch fazach w ciągu jednej nocy i zakończył się śmiertelnymi następstwami.
Saidi Jahari, 43-letni mężczyzna z Malezji, został znaleziony martwy przez swoich kolegów rankiem 29 października w rejonie Gua Musang w północnej części kraju. Jak informuje portal People.com, ofiara pracowała jako kierownik placówki na terenie wycinki.
Pierwszy atak słoni w nocy
Sik Choon Foo, nadinspektor policji powiatowej, poinformował, że atak przebiegał w dwóch częściach. Saidi i pięciu jego kolegów spało w namiotach, gdy wieczorem 28 października usłyszeli i wyczuli zbliżające się słonie. Drwale rozbiegli się po lesie, aby się uratować, ale Saidi nie zdążył uciec na czas.
Inni pracownicy wrócili kilka godzin później i znaleźli Saidiego rannego z dwoma złamanymi nogami. Koledzy przenieśli ofiarę do wspólnego domu, aby zapewnić mu tymczasową ochronę.
Drugi atak ze śmiertelnymi następstwami
Powrót przywódcy stada
Jednak według oświadczenia nadinspektora Sika, samiec słonia, o którym się przypuszcza, że był przywódcą stada, wkrótce wrócił i znów na nich zaatakował. Pracownicy zostali zmuszeni do ucieczki i musieli pozostawić Saidiego.
Odnalezienie ofiary
Po uspokojeniu się obszaru, grupa wróciła i odkryła, że ofiary już nie ma na miejscu. Podczas przeszukiwania okolicy znaleźli Saidiego martwego na drodze ucieczki z poważnymi obrażeniami zgodnymi z nadepnięciem przez słonia, poinformował Sik.
Reakcja władz i rodziny
Władze poinformowały, że powiadomiono Departament Dzikiej Zwierzyny i Parków Narodowych i obecnie pracują nad znalezieniem i zatrzymaniem stada. Policja Królewska Malezji i Departament Dzikiej Zwierzyny i Parków Narodowych zostały skontaktowane 2 listopada, ale nie udzielono natychmiastowej odpowiedzi.
Młodszy brat Saidiego, Sulaiman Jahari, 32 lata, w wywiadzie dla The Vibes wspominał ostatnie spotkanie ze swoim bratem podczas świątecznej uroczystości. „Nie spodziewałem się, że to będzie nasze ostatnie spotkanie. Zwykle był cichy i nie mówił dużo o pracy, ale podczas kolacji był wesoły i żywy,“ powiedział.
Doświadczenie ofiary w branży
Sulaiman dodał, że jego brat pracował w przemyśle drzewnym około 30 lat, chociaż na miejscu tragedii pracował zaledwie około dwóch tygodni. Ten obszar był niedawno otwarty na wycinkę. Przez wszystkie lata jego pracy nigdy nie mówił o spotkaniach z dzikimi zwierzętami, powiedział.
Saidi w momencie swojej śmierci miał za sobą zaledwie dwa tygodnie pracy na danym placu budowy, gdzie stał się ofiarą nieoczekiwanego ataku dzikich słoni w północnej części Malezji.
dailycanal.com