Rzekome zakłócenie sygnału samolotu przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen (66) podczas lądowania w Bułgarii nie ma żadnych dowodów na udział Rosji. Incydent miał miejsce podczas manewru lądowania w Płowdiw. Jak informuje Bild.de, piloci zgłosili problemy o 16:17 czasu niemieckiego.
Pierwotne podejrzenia rosyjskiego ataku
Komisja Europejska pierwotnie podała, że otrzymała od władz bułgarskich informację o podejrzeniu rosyjskiego zakłócenia sygnału. Brytyjski dziennik Financial Times, który jako pierwszy poinformował o incydencie, podał, że piloci musieli lądować, używając papierowych map.
Władze bułgarskie obalają oskarżenia
Premier Bułgarii Rosen Żeljazkov (57) wyjaśnił w czwartek, że samolot nie doświadczył awarii, lecz jedynie krótkie przerwanie sygnału. Według niego takie przerwy są powszechne w gęsto zaludnionych obszarach.
Minister Transportu Grozdan Karadżow (58) podkreślił, że nie ma dowodów na zakłócenie sygnałów GPS. Dla telewizji bTV stwierdził, że dane empiryczne, badania radiowe i zapisy władz cywilnych i wojskowych nie potwierdzają zakłócenia sygnału GPS samolotu.
Reakcja Komisji Europejskiej
Rzeczniczka UE Arianna Podestà w czwartek sprecyzowała stanowisko Komisji: 'Nigdy sami nie mówiliśmy o celowym ataku i bardzo jasno powiedziałam, że nie mieliśmy w tym sensie żadnych informacji.’ Dodała jednak, że podobne incydenty regularnie mają miejsce od początku wojny na Ukrainie.
Analiza danych lotu
Eksperci po przeanalizowaniu danych lotu potwierdzili, że sygnał GPS nie został przerwany. Według Żeljazkowa samolot krążył przez pięć minut w strefie oczekiwania z nieprzerwanie dobrą jakością sygnału.