Co najmniej 19 rosyjskich dronów naruszyło przestrzeń powietrzną Polski podczas nocnego incydentu. Ta bezprecedensowa prowokacja wywołała natychmiastową reakcję sojuszników NATO i zaniepokojenie ekspertów ds. bezpieczeństwa.
Polskie i holenderskie myśliwce natychmiast wystartowały, a niemieckie systemy obrony przeciwlotniczej Patriot zostały postawione w stan gotowości. Trzy lub cztery drony udało się zestrzelić, pozostałe wylądowały setki kilometrów w głąb lądu.
Incydent wywołał poważne obawy dotyczące bezpieczeństwa przestrzeni powietrznej NATO. Jak podaje Bild.de, było to bezpośrednie naruszenie granic państwa członkowskiego NATO.
Eksperci ostrzegają przed strategicznym zamiarem Moskwy
Brytyjski ekspert ds. bezpieczeństwa Justin Crump w wywiadzie dla BBC stwierdził, że Moskwa prawdopodobnie próbowała uzyskać informacje o słabościach w systemach obrony powietrznej NATO i Polski. Jednocześnie chciała sprawdzić, jak europejskie mocarstwa zareagują na naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej.
Ocena byłego amerykańskiego generała
Ben Hodges (67 l.) zwrócił uwagę na fakt, że Rosja testuje zdolności wczesnego ostrzegania i szybkość reakcji NATO. Według niego, użycie myśliwców F-35 przeciwko dronom ujawniło nieprzygotowanie sojuszu, ponieważ jest to nieefektywne wykorzystanie zasobów.
Implikacje polityczne incydentu
Testowanie czerwonych linii
Ukraiński ekspert wojskowy Ołeksandr Antonyuk podkreślił, że Moskwa testuje wolę polityczną sojuszu. Słaba reakcja na atak przeciwko członkowi NATO mogłaby zostać zinterpretowana jako sygnał nieprzygotowania do obrony każdego członka.
Możliwe dalsze kroki Rosji
Według Antonyuka, mogłyby nastąpić szeroko zakrojone manewry powietrzne i morskie, a także demonstracyjne operacje lądowe w pobliżu granic sojuszu. Celem nie jest wywołanie wojny, ale destabilizacja NATO od wewnątrz i poddanie w wątpliwość istnienia sojuszu.