Świat muzyki metalowej wstrząsnęła smutna wiadomość – w wieku 76 lat zmarł legendarny wokalista Ozzy Osbourne. Frontman kultowego zespołu Black Sabbath, który sprzedał ponad 100 milionów albumów, odszedł w gronie najbliższych. Jak podał portal Daily Mail, stało się to zaledwie trzy tygodnie po jego ostatnim występie w rodzinnym Birminghamie.
Ostatnie pożegnanie z fanami
Swoje pożegnalne wystąpienie Osbourne odbył na stadionie Villa Park, gdzie po wielu latach spotkał się z oryginalnymi członkami Black Sabbath – Tonym Iommim, Geezerem Butlerem i Billem Wardem. Z powodu problemów zdrowotnych i choroby Parkinsona musiał śpiewać siedząc na tronie. 'Nawet nie wiecie, jak się czuję – dziękuję wam z całego serca,’ to były jego ostatnie słowa do fanów.
Życie pełne kontrowersji i ekscesów
Szokujące występy
Osbourne był znany ze swoich kontrowersyjnych występów. Najsłynniejszym incydentem było odgryzienie głowy nietoperza podczas koncertu w 1982 roku, kiedy myślał, że to gumowa zabawka. Podobny los spotkał również gołębia, a jego występy często zawierały elementy okultystyczne.
Walka z uzależnieniami
Wokalista przez długie lata zmagał się z uzależnieniem od narkotyków i alkoholu. W 1989 roku próbował nawet udusić swoją żonę Sharon. To właśnie ona jednak pomogła mu wyjść z najgorszego i przekształciła go z muzycznego wyrzutka w uznaną legendę.
Dziedzictwo i wpływ na świat muzyki
Black Sabbath pod przewodnictwem Osbourne’a rewolucyjnie zmienił oblicze heavy metalu. Ich utwory takie jak 'Iron Man’, 'War Pigs’ i 'Paranoid’ stały się kamieniami węgielnymi gatunku. Zespół wydał 19 albumów studyjnych i wpłynął na całe pokolenia muzyków.
Po śmierci Osbourne’a w mediach społecznościowych pojawiły się kondolencje od wielkich muzyków, w tym Eltona Johna, Metalliki czy Roda Stewarta. Wszyscy zgadzają się, że odeszła jedna z największych postaci rockowych wszech czasów.