Była niemiecka kanclerz Angela Merkel w poniedziałek wzięła udział w czytaniu ze swojej autobiografii w Bonn, gdzie pośrednio skrytykowała styl i ton obecnego kanclerza Friedricha Merza z CDU. Chociaż nie wypowiadała się bezpośrednio na aktualne tematy polityczne, jej słowa zostały odebrane jako jasny sygnał wobec kierownictwa partii. Siedemdziesięciojednoletnia polityk przybyła do Opery w Bonn jako osoba prywatna i przed wyprzedaną widownią czytała przez około półtorej godziny ze swojej autobiografii zatytułowanej Freiheit. Jak informuje Bild.de, Merkel spokojnie i z dystansem opowiadała o swoim czasie urzędowania.
Krytyka bez bezpośrednich słów
Merkel podczas wydarzenia unikała aktualnych debat, w tym kontrowersyjnego terminu stadtbild, którego niedawno użył Merz. Mimo to jej ostrzeżenia działały jako pośredni komentarz do obecnej sytuacji politycznej. Była kanclerz szczegółowo omówiła rok 2015, kiedy to do Niemiec przybyło prawie milion uchodźców. Ponownie skupiła uwagę na swoim słynnym powiedzeniu Èamy radę i stanowczo sprzeciwiła się odczłowieczającemu językowi.
Nacisk na odpowiedzialność i umiarkowanie
Odrzucenie problematycznych terminów
Merkel odrzuciła termin strumień uchodźców, twierdząc, że zawsze trzeba widzieć jednostkę. Była szczególnie wyrazista, gdy mówiła o odpowiedzialności w polityce. Podkreśliła, że zwłaszcza w polityce uchodźczej konieczne jest działanie merytorycznie uczciwe i w umiarkowanym tonie.
Ostrzeżenie przed kalkulacją
Ze swojej książki zacytowała: Zdecydowana większość ludzi ma nieomylne wyczucie, czy politycy działają z kalkulacji, czy nawet dają się prowadzić AfD jak za obrożę w nosie manewru, czy też działają, ponieważ mają szczere zainteresowanie rozwiązywaniem problemów. Dla partii demokratycznych umiar i centrum są podstawą ich sukcesu, podkreśliła Merkel. Te słowa można było odczytać jako wyraźne odcięcie się od kanclerza i szefa CDU.
Reakcje na wypowiedzi Merza
Merz swoimi wypowiedziami wywołał emocjonalną debatę, zyskując tym samym zarówno aprobatę, jak i krytykę. Według sondażu ZDF z Merzem zgodziło się 63 procent Niemców. Znaczny opór pojawił się jednak szczególnie ze strony SPD. Kierownik frakcji socjaldemokratów w Bundestagu oskarżył Merza o wykluczenie i zranienie 25 milionów osób z tłem migracyjnym. Dziesięciu deputowanych zażądało nawet szczytu w sprawie miejskiego krajobrazu w urzędzie kanclerskim, co Unia odrzuciła.
dailycanal.com