Los bywa bezlitosny. Matka i jej syn w ciągu zaledwie czterech miesięcy zmierzyli się z obiema diagnozami raka. Siedemnastoletni Leonardo cierpi na tak agresywną formę choroby, że musiał przerwać właśnie rozpoczęte kształcenie zawodowe i natychmiast rozpocząć leczenie w szpitalu. Jak informuje portal Bild.de, historia rodziny z niemieckiego Gnarrenburga w Dolnej Saksonii wstrząsa sercem.
Najpierw zachorowała matka, potem syn
Katja Schuchardt-Beil (45) od początku czerwca walczy z rakiem tarczycy. Ze łzami w oczach mówi, że teraz straszną diagnozę raka otrzymał także jej ukochany syn. Młodzieniec na początku września rozpoczął naukę zawodu elektryka. Był tak dumny, że w końcu będzie niezależny, wspomina jego mama. Chciał zrobić prawo jazdy i oszczędzać na rejs statkiem. Planowali razem pojechać nad morze, śmiać się, tworzyć wspomnienia i chociaż na chwilę odetchnąć.
O morzu w tej chwili nie można nawet marzyć, ponieważ matka i syn walczą o przeżycie. W połowie września Leonardo otrzymał diagnozę chłoniaka Burkitta, który jest szczególnie agresywnym rodzajem raka. Zaledwie kilka dni wcześniej rozpoczął swoją naukę zawodu elektryka.
Cztery miesiące między dwiema diagnozami
Że coś jest nie tak, matka czworga dzieci (10, 17, 19, 22 lat) zauważyła na wiosnę, gdy nagle nie mogła się skoncentrować. Była wyczerpana, ciągle ochrypła i bardzo przybierała na wadze, wspomina Katja Schuchardt-Beil. Szokująca diagnoza brzmiała: rak tarczycy. Jej choroba jest leczona naświetlaniami. Czternastego listopada musi ponownie na tydzień do szpitala na naświetlania i badanie CT.
Czworo dzieci i patchworkowa rodzina
Katja ma czworo dzieci z lepszych czasów: ciężko upośledzonego Louisa (10), Linusa (19), Lätícię (22) i Leonarda (17). Dziś żyją w patchworkowej rodzinie z trzema innymi dziećmi. Katja ma nowego partnera, który do nowej rodziny przyprowadził troje dzieci.
Jednak Katja Schuchardt-Beil jest silną kobietą. Chce walczyć o swoje zdrowie, o swoją rodzinę, o przyszłość, która jest jeszcze przed nimi. Mimo ciężkiej choroby pierwszego sierpnia rozpoczęła trzyletnie kształcenie na pielęgniarkę. Był to nowy początek, miała plany, marzenia i była dumna, że mimo choroby się nie poddała, opowiada.
Rak zaatakował płuca i jelito syna
Jednak los nie jest łaskawy dla rodziny Katji. Nagle zachorował Leonard. Cierpiał na drażniący kaszel, po dwóch tygodniach pojawiły się bóle brzucha, nocne poty, wymioty i gorączka 38,8 stopnia. W połowie września nadeszła druga straszna diagnoza. Nastolatek cierpi na chłoniaka Burkitta w trzecim stadium, który jest agresywną formą raka krwi. Rak rośnie szybko i już zaatakował płuca i jelito Leonarda.
Od tamtej pory jej syn walczy jak lew. Rozrywa jej serce, gdy widzi go cierpiącego, mówi ze łzami w oczach. Jej partner Jens Noack (45) w tym czasie opiekuje się pozostałą szóstką dzieci patchworkowej rodziny. Dwóch chłopców, Louis i Julian, jest niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo i wymaga intensywnej opieki.
Dni i noce w szpitalu
Od choroby Leonarda z rakiem nic nie jest już takie jak wcześniej. Dnie i noce spędzają razem w szpitalu w Bremie w ośrodku rodzicielsko-dziecięcym Prof.-Hess-Klinik. Chce dać swemu synowi oparcie, dodać mu odwagi, ale czasami pyta, skąd sama ma czerpać siły.
Ciągle pyta, dlaczego właśnie oni. Dlatego największym życzeniem Katji jest przetrwać ten trudny okres i móc pewnego dnia spojrzeć na to bez strachu, a raczej pełna dumy, że walczyli razem.
dailycanal.com