Na Florydzie w USA kończy się działalność jednego z najbardziej kontrowersyjnych ośrodków detencyjnych dla imigrantów, który ze względu na swoje położenie w środku bagien pełnych aligatorów, otrzymał przydomek 'Aligatorzy Alcatraz’. Obiekt, który działał zaledwie dwa miesiące, stał się symbolem surowej polityki imigracyjnej obecnej administracji. Jak informuje BBC, proces jego zamykania już trwa, a w centrum pozostaje tylko około połowa zatrzymanych.
Od budowy do zamknięcia
Ośrodek detencyjny został zbudowany w rekordowe osiem dni pod koniec czerwca w chronionym obszarze Everglades. Mimo pojemności 3000 osób, nigdy nie był w pełni zajęty. Obiekt szybko stał się celem protestów i wsparcia – podczas gdy aktywiści protestowali przeciwko nieludzkim warunkom, zwolennicy robili sobie selfie przed bramą wejściową i kupowali tematyczne pamiątki.
Kontrowersyjne warunki i opieka zdrowotna
Doniesienia na temat warunków w obiekcie znacznie się różniły. Republikańscy prawodawcy po wizycie określili go jako czysty i dobrze zarządzany, natomiast Demokraci mówili o nieodpowiednich i niehigienicznych warunkach.
Przypadki niewystarczającej opieki zdrowotnej
Wielu zatrzymanych i ich krewnych mówi o poważnych problemach z zapewnieniem opieki zdrowotnej. Do najpoważniejszych przypadków należy historia Michaela Fernandeza, który po poważnych komplikacjach zdrowotnych rzekomo nie otrzymał odpowiedniej opieki, czy przypadek Marca Alvareza z genetyczną chorobą serca.
Przyszłość ośrodków imigracyjnych
Mimo zamknięcia 'Aligatorzego Alcatrazu’, w republikańskich stanach buduje się kolejne podobne obiekty. Ministerstwo Bezpieczeństwa Wewnętrznego planuje inwestować w budowę stałych ośrodków detencyjnych.
Zamknięcie obiektu następuje na podstawie nakazu sądowego, który stwierdził naruszenie protokołu podczas jego budowy. Chociaż rząd odwołał się od tej decyzji, ministerstwo zobowiązało się do przestrzegania nakazu.