Niemieckie zoo stoi w obliczu burzliwych reakcji po tym, jak podjęło radykalne rozwiązanie problemu przeludnienia pawianów. Dwunastu z tych naczelnych zostało uśmierconych w celu uregulowania populacji. Kolejne godziny przyniosły falę protestów i gwałtownych reakcji ze strony obrońców zwierząt. Jak informuje Bild.de, ciała uśmierconych zwierząt zostały następnie wykorzystane jako pokarm dla lokalnych drapieżników i ptaków drapieżnych.
Dramatyczny przebieg kontrolowanego uśmiercania
Zoo podjęło decyzję o uśmierceniu trzech samców i dziewięciu samic. Przed samym aktem zwierzęta zostały uśpione w celu zbadania ewentualnej ciąży, a już w trakcie tego procesu doszło do nieoczekiwanej śmierci dwóch osobników. Dyrektor biologiczny ZOO określił tę komplikację jako bezprecedensową w historii placówki.
Powody i argumenty kierownictwa ZOO
Kierownictwo ogrodu zoologicznego uzasadnia swoją decyzję krytyczną sytuacją w pawilonie naczelnych. Przestrzeń pierwotnie przeznaczona dla 25 zwierząt stała się domem dla ponad 40 osobników. Pomimo starań o przeniesienie nadmiarowych zwierząt do innych placówek, nie udało się znaleźć rozwiązania.
Przyszłość populacji pawianów
Dyrektor ZOO zasugerował, że podobne działania mogą być ponownie konieczne w przyszłości, aby utrzymać zdrową populację. Placówka planuje jednak kontynuować starania o przeniesienie kolejnych osobników do innych ogrodów zoologicznych.
Dramatyczna reakcja aktywistów
Decyzja wywołała natychmiastową reakcję obrońców zwierząt. Grupa siedmiu aktywistów próbowała siłą wtargnąć na teren obiektu, aby zapobiec uśmierceniu. Służby bezpieczeństwa szybko opanowały sytuację.
Środki bezpieczeństwa i dalszy rozwój
Ogród zoologiczny podjął zwiększone środki bezpieczeństwa i spodziewa się dalszych protestów. Kierownictwo jednak utrzymuje swoje stanowisko i podkreśla, że było to niezbędne rozwiązanie oparte na kryteriach naukowych.
Incydent wywołał szerszą dyskusję na temat etyki hodowli zwierząt w niewoli i metod regulacji populacji w ogrodach zoologicznych. Dyrektor placówki zauważył jednak, że protestujący stanowią tylko niewielką część społeczeństwa i większość opinii publicznej rozumie konieczność podjętych działań.