Naomie Pilula mierzy się z masową falą krytyki w mediach społecznościowych z powodu swojego wyglądu. Mimo to, zdecydowała się nie usuwać swojego selfie, które wywołało burzliwe reakcje.
37-letnia prawniczka z sektora finansowego w Zambii prowadzi zwyczajne życie – pracuje pięć dni w tygodniu, w niedziele chodzi do kościoła i lubi, gdy ktoś zadba o jej paznokcie. Jak informuje People.com, jej życie dramatycznie zmieniło się po opublikowaniu jednej fotografii.
Wszystko zaczęło się, gdy udostępniła filmik o swojej ulubionej maseczce do twarzy. Ludzie zaczęli pytać, czy używa filtra, czy też nie jest to sztuczna inteligencja.
Od dzieciństwa cel drwin
Pilula dorastała w Zambii jako najmłodsza z siedmiorga rodzeństwa. W jej ojczyźnie za piękno uważa się raczej pełniejszą sylwetkę. Jako szczupła kobieta często słyszała, że powinna jeść więcej.
Studiowała na uniwersytetach w Australii i Nowej Zelandii, gdzie była jedyną czarnoskórą studentką w klasie. To przyniosło jej kolejne doświadczenia z postrzeganiem piękna poza domem.
Wirusowe selfie i reakcje publiczności
W czerwcu 2025 roku opublikowała zwykłe selfie z opisem 'Szczęśliwy poniedziałek!’. Zdjęcie szybko się rozprzestrzeniło i zebrało ponad 530 000 komentarzy i udostępnień na Instagramie, w większości negatywnych.
Wielu komentujących skupiło się zwłaszcza na jej nosie. 'To nos mojego ojca. Dlaczego miałabym chcieć usunąć cechę, która łączy mnie z moim ojcem?’ – zareagowała Pilula.
Droga do samoakceptacji
Wiara jako wsparcie
Pilula znajduje siłę w swojej wierze. Opiera się na wersetach biblijnych, zwłaszcza Psalmie 139:15-16, który przypomina jej o jej wartości.
Rosnące wsparcie
Pomimo negatywnych komentarzy, liczba jej obserwujących wzrosła z 1 000 w kwietniu do 20 000 w sierpniu 2025 roku.
’Nie jestem osobą estetycznie piękną. Nie jestem i jest to w porządku’ – mówi Pilula. 'Ale kocham siebie i mogę być sobą. A z tym wiąże się pewien poziom piękna, ponieważ każdy ma swoje światło, które zasługuje na to, by świecić.’