Legendarny wokalista rockowy Ozzy Osbourne zagrał swój ostatni koncert z zespołem Black Sabbath 5 lipca w rodzinnej Anglii. Zaledwie kilka tygodni później, 22 lipca, nadeszła wiadomość o jego śmierci. Ten historyczny moment miał zaszczyt prowadzić hollywoodzki aktor Jason Momoa, dla którego było to jedno z najbardziej wyjątkowych doświadczeń w życiu. Jak informuje People.com, Momoa spotkał się z legendą rocka na kilka tygodni przed jego śmiercią.
Ostatni występ legendy
Podczas pożegnalnego koncertu zatytułowanego 'Back to the Beginning’, 76-letni Osbourne pojawił się siedząc na tronie z powodu długoletniej walki z chorobą Parkinsona. Pomimo problemów zdrowotnych, dał niezapomniane show, podczas którego zabrzmiały zarówno klasyczne hity Black Sabbath, jak i jego solowe utwory.
Momoa: 'To było niesamowite’
45-letni aktor Jason Momoa w wywiadzie przed śmiercią Osbourne’a stwierdził, że lipiec był dla niego wyjątkowym miesiącem. 'Staśnięcie na scenie z Black Sabbath było chwilą, w której 13-letni Jason we mnie musiał się uszczypnąć, żeby sprawdzić, czy to nie sen’ — powiedział Momoa.
Pożegnanie z legendą
Ostatnie chwile
Ozzy Osbourne zmarł otoczony rodziną 22 lipca. Pozostawił żonę Sharon (72 l.) i sześcioro dzieci – Aimee (41 l.), Kelly (40 l.), Jacka (39 l.), Jessicę, Louisa i pasierba Elliota.
Dziedzictwo muzyczne
Koncert, na którym wystąpili również inni legendy rocka, tacy jak Metallica i Guns N’ Roses, zostanie uwieczniony w filmie koncertowym, który ma mieć premierę w kinach w przyszłym roku. Osbourne wykonał na nim ikoniczne utwory, takie jak 'War Pigs’, 'Iron Man’ i 'Paranoid’.
W 2022 roku Osbourne powiedział w wywiadzie: 'Scena to miejsce, do którego naprawdę należę. Relacja z moją publicznością to największa historia miłosna mojego życia. Tęsknię za nimi każdego dnia, kiedy nie jestem na scenie.’