Społeczność Londynu jest wstrząśnięta brutalnym morderstwem 14-letniego Kelyana Bokassy, który padł ofiarą brutalnego ataku dwóch nastolatków w autobusie miejskim. Młody chłopiec został ugodzony nożem 27 razy, a jego ostatnie słowa były prośbą o matkę. Jak informuje Daily Mail, napastnicy nawet uśmiechali się podczas czynu.
Zimnokrwienny atak w biały dzień
Do tragicznego wydarzenia doszło w styczniu tego roku w londyńskim autobusie linii 472. Kelyan Bokassa wsiadł do autobusu krótko po godzinie drugiej po południu, zmierzając na spotkanie w lokalnym centrum dla młodzieży. Z nagrań kamer było jasne, że obawiał się o swoje bezpieczeństwo.
Dwadzieścia minut później do pojazdu wsiadło dwóch 16-letnich sprawców, każdy uzbrojony w maczetę. Bez jednego słowa zaatakowali siedzącego chłopca, który na próżno bronił się tornistrem. Cały atak trwał zaledwie 14 sekund, ale miał tragiczne konsekwencje.
Reakcje świadków i wysiłki ratunkowe
Pasażerowie w autobusie opisywali intensywne krzyki i rozpaczliwe wołania o pomoc. Po aktywowaniu alarmu awaryjnego przez kierowcę, napastnicy uciekli. Ciężko ranny Kelyan próbował jeszcze dotrzeć do schodów, gdzie znaleźli go ratownicy. Pomimo natychmiastowej pomocy, zmarł na miejscu o 15:23.
Sprawiedliwość i rodzinna tragedia
Zatrzymanie sprawców
Policja zatrzymała obu sprawców tydzień później. Pomimo początkowego zaprzeczania, pod naporem dowodów, w tym nagrań z kamer, przyznali się do morderstwa i nielegalnego posiadania broni. Sąd skazał ich na dożywocie z minimalnym okresem pozbawienia wolności wynoszącym 15 lat i 10 miesięcy.
Ból bliskich
Matka ofiary, Marie Bokassa, w swoim zeznaniu opisała syna jako kochające dziecko, które lubiło gotować, grać w piłkę nożną i wspólnie oglądać Mr. Beana. „Nigdy nie zobaczę jego dzieci, nie zostanę babcią, a on nigdy nie będzie miał własnej rodziny” – wyraziła swój żal przed sądem.
Niepokojący trend przemocy
Ten przypadek jest kolejnym tragicznym przykładem narastającego problemu przemocy wśród młodzieży w stolicy Wielkiej Brytanii. Prokurator Samantha Yelland określiła atak jako „brutalny i bezlitosny”, który rozegrał się w biały dzień na oczach zszokowanych świadków.