Kontrowersyjna sprawa tragicznej śmierci Breonny Taylor ma nieoczekiwany ciąg dalszy. Amerykańskie Ministerstwo Sprawiedliwości pod kierownictwem Donalda Trumpa zażądało wyjątkowo łagodnego wyroku dla byłego policjanta, który podczas feralnej akcji strzelał na oślep do mieszkania młodej kobiety. Jak informuje portal PEOPLE, mimo rekomendacji urzędu probacyjnego na karę od 11 do 14 lat więzienia, administracja wnioskuje jedynie o symboliczny jednodniowy wyrok.
Tragiczna interwencja policji z fatalnymi skutkami
W 2020 roku policjanci w cywilnych ubraniach bez ostrzeżenia wtargnęli do mieszkania 26-letniej sanitariuszki Breonny Taylor. Jej chłopak, myśląc, że to włamywacze, zaczął strzelać. W wyniku późniejszej strzelaniny młoda kobieta zginęła. Były policjant Brett Hankison podczas interwencji oddał dziesięć strzałów na oślep do mieszkania ofiary i sąsiedniego mieszkania, gdzie prawie trafił ciężarną kobietę i śpiące dziecko.
Kontrowersyjne postępowania sądowe
Hankison został zwolniony ze służby w policji w 2020 roku i postawiono mu zarzuty zarówno na poziomie stanowym, jak i federalnym. Podczas gdy na poziomie stanowym został uniewinniony, sąd federalny uznał go winnym naruszenia praw obywatelskich Breonny Taylor. Teoretycznie grozi mu dożywocie.
Nieoczekiwany zwrot w sprawie
Argumenty Ministerstwa Sprawiedliwości
Administracja Trumpa w swoim wniosku argumentuje, że Hankison nie był bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć Taylor, ponieważ sam jej nie zastrzelił. Niemniej jednak prokuratorzy federalni udowodnili, że strzelał na oślep przez okno i oszklone drzwi mieszkania, nie mogąc widzieć, do kogo ani co celuje.
Reakcje i rekomendacje
Amerykański urząd probacyjny zalecił w zeszłym tygodniu karę pozbawienia wolności w wymiarze od 11,25 do 14 lat. Matka Breonny Taylor, która po listopadowym wyroku miała łzy w oczach i dziękowała ławie przysięgłych za sprawiedliwy wyrok, nie skomentowała jeszcze najnowszego rozwoju wydarzeń.