Stany Zjednoczone Ameryki ogłosiły, że odbiorą wizy prezydentowi Kolumbii Gustavo Petro po jego wezwaniach do amerykańskich żołnierzy, aby nie słuchali rozkazów prezydenta Donalda Trumpa. Kolumbijski przywódca wygłosił te oświadczenia podczas pro-palestyńskiego protestu w Nowym Jorku. Petro przebywał wówczas w USA z powodu Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Podczas swojego wystąpienia na zgromadzeniu wezwał do śledztwa karnego administracji Trumpa w związku z atakami lotniczymi na rzekome statki przemytników narkotyków na Karaibach. Jak informuje portal BBC, kolumbijski prezydent był już w drodze powrotnej do Bogoty, gdy USA ogłosiły anulowanie jego wiz.
Kontrowersyjne wypowiedzi na pro-palestyńskim proteście
Petro zwrócił się do tłumu po hiszpańsku przez megafon, wzywając do utworzenia „światowej armii ratunkowej, której pierwszym zadaniem jest wyzwolenie Palestyny”. Podczas swojej mowy wezwał amerykańskich żołnierzy, aby nie celowali bronią w ludność i nie słuchali rozkazów Trumpa. Zamiast tego wezwał ich, aby słuchali „rozkazu ludzkości”.
Reakcja amerykańskiego Departamentu Stanu
Departament Stanu USA określił wypowiedzi Petro jako „nierozsądne i szokujące”. W mediach społecznościowych stwierdzili, że do odebrania wiz doszło „z powodu jego nierozsądnych i szokujących czynów”.
Napięcie w relacjach
Krytyka amerykańskich ataków
Stosunki między Petrem, który prowadzi pierwszy lewicowy rząd w Kolumbii, a administracją Trumpa pogorszyły się w ostatnich miesiącach. Kolumbijski prezydent w swoim przemówieniu w ONZ ostro skrytykował amerykańskie ataki na podejrzane statki, argumentując, że nie chodzi o kontrolę handlu narkotykami, ale o próbę zdominowania Kolumbii i Ameryki Łacińskiej.
Odpowiedź dyplomatyczna
Kolumbijski minister spraw wewnętrznych Armando Benedetti zareagował w mediach społecznościowych oświadczeniem, ž zamiast Petro powinny zostać odebrane wizy izraelskiemu premierowi Benjaminowi Netanjahuowi. Dodał, że „imperium” radzi sobie z jedynym prezydentem, który miał odwagę powiedzieć prawdę w twarz.