W tragicznej nocy 31 lipca 2025 roku życie młodej Ukrainki Veroniki Osintsevej zmieniło się na zawsze. Rosyjska rakieta uderzyła w dziewięciopiętrowy blok mieszkalny w Kijowie, gdzie mieszkała z rodzicami. Podczas gdy ona cudem przeżyła upadek z najwyższego piętra, jej rodzice padli ofiarą brutalnego ataku.
Ta 23-letnia artystka, która kocha muzykę i pisanie rapu, stała się symbolem nieugiętego ludzkiego ducha. Jak informuje gazeta Bild, w wypadku zginęło łącznie 32 osoby.
Fatum noc i niewiarygodne przeżycie
Krótko po północy na Kijów zaczęły spadać pierwsze rosyjskie pociski. Najpierw pod ostrzałem była obrona przeciwlotnicza miasta. 'Rakiety spadały wszędzie wokół. Później uruchomiono alarm lotniczy i poszliśmy spać. Kilka godzin później syrena zabrzmiała ponownie – i w tym samym momencie doszło do bezpośredniego trafienia’ – wspomina Veronika.
Fala uderzeniowa dosłownie wyrzuciła młodą kobietę z mieszkania na dziewiątym piętrze. Prawdopodobnie uratowało ją łóżko, które złagodziło uderzenie podczas upadku z wysokości prawie 30 metrów. Pomimo dramatycznego upadku doznała 'jedynie’ złamania nogi.
Tragiczna strata rodziców
Rodzice Veroniki – ojciec Andrij (60) i matka Natalia (49) – nie przeżyli ataku. Rakieta uderzyła dokładnie między ich pokojami. 'Po prostu czułam, że już ich nie ma’ – mówi Veronika ze łzami w oczach.
Droga do wyzdrowienia i nadzieja na przyszłość
Rehabilitacja fizyczna i psychiczna
W szpitalu Veronika dochodzi do siebie po obrażeniach fizycznych, ale psychiczne blizny będą potrzebować znacznie więcej czasu na zagojenie. Podczas leczenia pociesza się pluszowymi zabawkami i próbuje zrozumieć to, co niewytłumaczalne.
Przesłanie pokoju
’Nie rozumiem, jak ludzie mogą prowadzić wojny. Chcę, żeby Ukraina żyła. Aby ludzie kochali, tworzyli i cieszyli się życiem – w bezpieczeństwie!’ – wyraża swoje pragnienie młoda kobieta, która przeżyła niemożliwe, ale za straszliwą cenę.
Na pogrzebie swoich rodziców, siedząc na wózku inwalidzkim, zaśpiewała im ostatni raz. Jej głos drżał, a łzy płynęły po jej twarzy, gdy patrzyła na ich zdjęcia. 'Nie wiem, dlaczego ja tu jeszcze jestem…’ – dodaje cicho.