W historii przypominającej współczesny thriller szpiegowski ujawniono szokujące kulisy działalności obywatela USA, który pod fałszywą tożsamością misjonarza zinfiltrował najpierw Polskę, a następnie Ukrainę. Daniel Martindale okazał się być szpiegiem pracującym dla rosyjskich służb wywiadowczych. Jak informuje portal Bild, jego działania doprowadziły do zagrożenia życia ukraińskich żołnierzy i strategicznych pozycji.
Doskonały kamuflaż w polskiej wiosce
Martindale po raz pierwszy pojawił się w polskiej wiosce podczas pandemii, gdzie przedstawił się jako misjonarz. Szybko wtopił się w lokalną społeczność, nauczył się płynnie mówić po polsku i aktywnie angażował się w życie parafii. Miejscowi mieszkańcy opisywali go jako wszechstronnie utalentowanego człowieka, zawsze gotowego do pomocy.
Podejrzane zniknięcie i działalność szpiegowska
Dwa tygodnie przed wybuchem wojny na Ukrainie Martindale nagle zniknął. Na rowerze pokonał 1300 kilometrów na wschód Ukrainy, gdzie zajął opuszczony dom. Za pośrednictwem aplikacji Telegram zaczął udostępniać pozycje ukraińskich stanowisk wojskowych rosyjskim siłom.
Wyszukane metody szpiegostwa
Martindale wykorzystywał również aplikację sportową Strava do udostępniania swoich tras biegowych, faktycznie mapując strategiczne obiekty dla rosyjskich służb wywiadowczych. Jego działania na platformie śledził zwłaszcza wysokiej rangi oficer rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.
Ujawnienie i nagroda od Rosji
Jesienią 2024 roku Martindale został przetransportowany do Moskwy z pomocą rosyjskich sił specjalnych. W listopadzie publicznie przyznał się do szpiegostwa i złożył wniosek o obywatelstwo rosyjskie. W lipcu 2025 roku, w transmisji telewizyjnej, uroczyście wręczono mu rosyjski paszport.
Reakcje i konsekwencje
Przedstawiciele polskiej parafii wyrazili głębokie rozczarowanie działaniami Martindale’a. „Udając pomoc ludziom dotkniętym wojną, w rzeczywistości przyczynił się do ich zagrożenia” – powiedział Grzegorz Rzyczniok, starszy członek parafii. Rosyjski dowódca wojskowy w okupowanym Doniecku natomiast pochwalił Martindale’a za jego „lojalność i czyny”.