dailycanal.com
Kultowy serial animowany South Park powraca z potężną dawką kontrowersji. Twórcy w premierowym odcinku 27. sezonu przekroczyli wszelkie granice i nie oszczędzili ani byłego prezydenta Donalda Trumpa, ani własnej spółki-matki Paramount. Jak informuje portal People, odważny krok następuje krótko po podpisaniu lukratywnego kontraktu streamingowego o wartości 1,5 miliarda dolarów.
Szokująca premiera pełna kontrowersji
Twórcy Matt Stone i Trey Parker, pomimo swoich wcześniejszych deklaracji o zaprzestaniu satyryzowania Trumpa, zaprezentowali najbardziej odważną parodię jego postaci do tej pory. W odcinku pojawia się animowana wersja byłego prezydenta w intymnych scenach z Szatanem, przy czym diabeł porównuje go do swojego byłego partnera Saddama Husajna.
Deepfake i kontrowersyjna reklama
Kulminacją odcinka jest kontrowersyjna reklama PSA z hiperrealistycznym nagraniem deepfake nagiego Trumpa. Wideo, które parodiuje religijną kampanię 'He Gets Us’, przedstawia byłego prezydenta wędrującego po pustyni, kończąc szokującą sceną z mówiącą częścią ciała.
Reakcja na spory prawne
Paramount pod ostrzałem
Serial nie uniknął krytyki własnej spółki-matki Paramount, która niedawno zapłaciła Trumpowi 16 milionów dolarów w sporze o wywiad w programie 60 Minutes. W odcinku pojawiają się nerwowi prezenterzy, którzy boją się cokolwiek powiedzieć o byłym prezydencie.
Miliardowy kontrakt w cieniu kontrowersji
Moment emisji odcinka jest o tyle bardziej pikantny, że następuje zaledwie kilka dni po podpisaniu rekordowego, pięcioletniego kontraktu między twórcami South Parku a Paramountem. Umowa o wartości 1,5 miliarda dolarów zapewnia wyłączne prawa do streamingu dla Paramount+.
Trump nie skomentował jeszcze treści odcinka, ale biorąc pod uwagę jego historię sporów prawnych z mediami, można spodziewać się burzliwej reakcji. South Park ponownie udowodnił, że nawet po 27 sezonach nie traci swojego satyrycznego ostrza i zdolności do wywoływania kontrowersji.
